Jaroslav D. Ptáček: Intro

Jaroslav D. Ptáček: Intro

Chciałbym urodzić się w innym miejscu
i w innym czasie...

Chciałabym być optymistą, ale do diabła,
wiesz, że tak się nie da...

Chciałbym oglądać świat ze szczytu
Everestu...

Chciałbym poznać Denver, Frisco,
L.A., Wielki kanion, Big Sur, Meksyk...

Chciałbym grać na bębnach w Afryce z tubylcami,
kąpać się w Gangesie,
modlić się w Tybecie,
kochać się w iglo
gdzieś na zaśnieżonym pustkowiu,
zjeść kolację z bandą kanibali...


Przestać żyć w tej plątaninie
skołowanych ludzkich dusz, łez, intryg,
wojen, narkotyków, alkoholu, seksu dla samego seksu...

Chciałbym podróżować w czasie i przestrzeni,
co z tego, że tak się nie da...

Chciałbym, żeby dziewczyna, której uratowałem
życie, kiedy chciała je sobie odebrać,
wybaczyła mi, że uratowałem jej życie,
kiedy chciała je sobie odebrać...

Chciałbym splunąć w twarz tym wszystkim
Leninom,
Stalinom,
Hitlerom
i tym podobnym....


Chciałbym przynajmniej przez jakiś czas być
samotny...

Chciałbym przynajmniej przez jakiś czas być
sam ze sobą...

Chciałbym przynajmniej przez jakiś czas

Nie istnieć w ogóle...

Chciałbym przynajmniej przez chwilę
żyć naprawdę...


Chciałbym się przespać z Naomi,
uchlać się z Kerouacem,
pić kawę z Che Gevarą,
zapalić skręta z Dalajlamą...


Chciałbym usiąść pod drzewem bodhi (zrozumienia)
i poznać samego siebie...

Chciałbym usiąść pod drzewem bodhi
i poznać Cię...

Chciałbym zrozumieć świat, ten którego
nie mogę w zasadzie zobaczyć...

Chciałbym zrozumieć ludzkość,
tę przeklętą masę, której
nawet nie mogę spotkać...

Chciałbym kochać się z dwiema, trzema
azjatkami...

Chciałbym przelecieć jakąś laskę
z innej planety...

Chciałbym, żeby kobiety prowadziły transkontynentalne dyskusje
o moim fiucie...

Chciałbym pogadać ze wszystkimi
samobójcami, którym się powiodło...

Chciałbym płakać naprawdę, kiedy płaczę
i naprawdę się śmiać, kiedy się śmieję...

Chciałbym być naprawdę prawdziwy,
zresztą wiesz o co mi chodzi...

Chciałbym umrzeć i żyć, ja wiem, wiem,
że TO NIEMOŻLIWE...
/ale dlaczego???/

Chciałbym skoczyć z naprawdę wysokiego mostu
i wykorzystać to,
nacieszyć się,
wiecznością tego spadania,
treścią tego życia
i ŚMIERCI...

Chciałbym, żeby na moim nagrobku napisali,
że naprawdę żyłem,
i że naprawdę nie żyję...

Chciałbym rozpłynąć się po okolicy...